Upadłość konsumencka staje się rozwiązaniem, po które sięga coraz więcej osób. Przeprowadzenie procedury upadłościowej przestaje być tematem tabu, a jej odbiór społeczny jest coraz bardziej pozytywny i oparty na idei „nowego startu”. Czy kryzys gospodarczy, rosnąca inflacja, zwiększające się raty kredytów wpływają na zwiększenie liczby składanych wniosków o upadłość konsumencką? Z pewnością, choć nie jest to kluczowy czynnik. Obserwacje, jakie poczyniliśmy w ciągu ostatnich 8 lat istnienia Fix Up Kancelarii pozwalają na wysnucie wniosków, że głównym czynnikiem zwiększającym liczbę ogłaszanych upadłości konsumenckich jest po prostu zmiana przepisów w zakresie samej procedury ogłaszania upadłości, która to przeżyła swój renesans po wprowadzeniu nowelizacji w marcu 2020r.
Wciąż jednak można wyróżnić dwie grupy kandydatów do ogłaszania upadłości konsumenckiej – klientów, którzy do upadłości muszą dojrzeć oraz klientów, którzy podejmują decyzję na podstawie bieżącej oceny stanu ich finansów – czyli szybko i zdecydowanie. Trzeba jednak przyznać, że nadal grupa klientów, którzy rozważają nieco dłużej „za i przeciw” upadłości konsumenckiej jest nieco większa. Być może jest to głęboko zakorzenione w naszej polskiej naturze, że nim podejmiemy decyzję o złożeniu wniosku upadłościowego, uważamy za właściwe poczynić starania pozasądowe w celu naprawy sytuacji finansowej, a samo ogłoszenie upadłości wciąż uznajemy za element ostateczny. Co więcej, sporą liczbę kandydatów do ogłoszenia upadłości konsumenckiej cechuje silna chęć zachowania majątku – bez względu na konsekwencje oraz wynikających z przepisów upadłościowych możliwości.
Bardzo często potencjalny upadły rozważa złożenie wniosku o ogłoszenie upadłości dopiero po darowiźnie lub sprzedaży nieruchomości. Również patrząc od tej drugiej strony – tj. od strony kupującego – być może znaczne grono kupujących ma świadomość zagrożeń wynikających z zakupu nieruchomości od osoby posiadającej zadłużenie, jednak czy wiemy, co może nam grozić, jeżeli sprzedający ogłosi upadłość?
Widmo bezskuteczności
Nad bezskutecznością wynikającą z prawa upadłościowego pochylaliśmy się już we wcześniejszym wpisie . Transakcja na rok (lub 6 miesięcy w przypadku członków rodziny) przed złożeniem wniosku o ogłoszenie upadłości przez sprzedającego, zbyt okazyjna cena, pokrzywdzenie wierzycieli i mamy przepis na utratę nieruchomości, która – wydawać by się mogło – jest już nam sprzedana aktem notarialnym. Trzeba jednak pamiętać, że to nie jedyne ryzyko, z jakim musimy się zmierzyć kupując nieruchomość od przyszłego upadłego, bowiem drugą z dróg prowadzących wprost do spieniężenia naszej nieruchomości na rzecz masy upadłości jest tzw. skarga pauliańska.
Skarga pauliańska – co to właściwie jest?
Skarga pauliańska to rodzaj powództwa, które wytacza się na podstawie kodeksu cywilnego. Powództwo to może wytoczyć wierzyciel, który uważa, że przez dokonaną przez dłużnika sprzedaż nieruchomości został on pokrzywdzony – czyli upraszczając, najczęściej nie otrzymał należności od dłużnika. Innymi słowy – mamy długi, lecz decydujemy się na sprzedaż nieruchomości ponieważ wiemy, że prędzej czy później wierzyciele złożą wniosek do komornika o egzekucję swoich wierzytelności względem nas. Naszą motywacją jest chęć zachowania nieruchomości w rękach naszej rodziny lub środków ze sprzedaży i… niestety to właśnie takie zachowanie jest piętnowane przez powództwo o uznanie czynności sprzedaży nieruchomości za bezskuteczne, czyli popularna skarga pauliańska.
Skarga pauliańska może być oczywiście wytoczona bez trwającego postępowania upadłościowego, znajduje swoje podstawy w (zwykłym) prawie cywilnym i jest dostępna dla każdego zainteresowanego. Jeżeli sprzedaliśmy lub (co gorsza) darowaliśmy naszą nieruchomość osobie trzeciej lub (i znów: co gorsza!) członkom rodziny, wówczas wierzyciel, który czuje się pokrzywdzony tą sprzedażą lub darowizną może żądać w sądzie, by stwierdzono, że w stosunku do niego ta nasza czynność sprzedaży lub darowizny została uznana za bezskuteczną. Oznacza to mniej więcej tyle, że kupujący nie traci fizycznie nieruchomości – nadal jest jej właścicielem, ona nie wraca we władanie dłużnika, lecz wierzyciel, który wygrał z nami w sądzie może wystąpić do komornika, żeby ten sprzedał nieruchomość na poczet długów, jakie sprzedający ma względem niego. Skomplikowane? Nie do końca – po prostu musimy pamiętać, że na równi z dłużnikiem głównym my stajemy się dłużnikami rzeczowymi – dłużnikami z rzeczy, a tą rzeczą jest dom, który kupiliśmy od zadłużonego.
Pominiemy jednak tutaj te prawnicze rozważania oparte na prawie cywilnym i wróćmy do prawa upadłościowego, bowiem to, że ktoś ogłosił upadłość wcale nie wyklucza możliwości ruszenia ze skargą pauliańską… tylko, że w tym przypadku przygotowującym się do ataku nie jest pojedynczy wierzyciel, a syndyk.
Skarga pauliańska w upadłości? Ale jak to?!
By dobrze zrozumieć ideę i przyczyn, dla których syndyk może wystąpić w upadłości konsumenckiej z powództwem o stwierdzenie bezskuteczności za pomocą actio pauliana, musimy cofnąć się do artykułu 2 prawa upadłościowego.
„Postępowanie uregulowane ustawą należy prowadzić tak, aby roszczenia wierzycieli mogły zostać zaspokojone w jak najwyższym stopniu, a jeśli racjonalne względy na to pozwolą – dotychczasowe przedsiębiorstwo dłużnika zostało zachowane.”
Powyższe oznacza tyle, że celem postępowania upadłościowego, a zatem także powołanego w sprawie syndyka jest dbałość o to, by roszczenia wierzycieli, a więc długi upadłego zostały w jak największym stopniu spłacone. Oznacza to, że jeżeli dłużnik posiada jakiś majątek to należy to na ten cel spieniężyć, a jeżeli dłużnik jakiegoś majątku nie posiada to należy go odnaleźć. Skoro zatem przepisy kodeksu cywilnego stosujemy także w postępowaniu upadłościowym (mimo, ze jest to odrębna regulacja) to nic nie stoi na przeszkodzie aby skargę pauliańską w tej upadłości wykorzystać właśnie po to, by wzbogacić masę upadłościową. Czy zatem możemy spodziewać się, że jako „przypadkowi” nabywcy i osoby trzecie będziemy potraktowani z taryfą ulgową przy ewentualnym powództwie ze strony syndyka? Niestety nie.
Jeden za wszystkich! Wszyscy za (na) jednego!
Ustaliliśmy zatem, że syndyk ma na celu jak najpełniejszą spłatę zobowiązań dłużnika, a więc nie ustanie w swych staraniach, by ten cel osiągnąć i będzie czynił te starania dopóty, dopóki trwa postępowanie upadłościowe dłużnika. Tym samym, odnotowujemy pierwszą z różnic w postępowaniach w i poza upadłością. W upadłości ze skargą pauliańską nie występuje pojedynczy wierzyciel, który poczuł się pokrzywdzony, a syndyk, który reprezentuje wszystkich wierzycieli. Powoduje to, że zmianie ulega praktycznie wszystko – od naszej pozycji jako nieszczęśliwie kupujących w przeszłości nieruchomość, która teraz jest przedmiotem procesu po okoliczność zwiększonej trudności wykazania braku pokrzywdzenia wszystkich wierzycieli, niż tylko jednego, jak miałoby miejsce w zwykłym powództwie z prawa cywilnego.
Drugą z różnic można zauważyć w skutkach przegranej sprawy ze skargi pauliańskiej. Gdy przegrywamy w zwykłym procesie, który opiera się na prawie cywilnym, jako pozwani przez np. jednego wierzyciela osoby, która sprzedała nam nieruchomość, to odpowiadamy wyłącznie wobec tego jednego wierzyciela z którym przegraliśmy. Może się na przykład zdarzyć taki stan faktyczny, że dług sprzedającego względem tego wierzyciela będzie na tyle niewielki, że zdecydujemy się na zawarcie ugody i spłatę tego długu kosztem zachowania naszej nieruchomości. W upadłości natomiast syndyk występuje w imieniu wszystkich wierzycieli, a mówiąc poprawniej – w imieniu masy upadłości, a zatem nie ma znaczenia kto i ile jest winny oraz komu jest winny – nieruchomość zostanie po prostu spieniężona na poczet masy upadłości. Szanse na zawarcie porozumienia z syndykiem i zachowanie nieruchomości, jeżeli proces taki przegramy, istnieja właściwie jedynie w propozycji uiszczenia wartości nieruchomości do masy upadłości.
Liczy się czas!
Skarga pauliańska według prawa cywilnego może być wszczynana do 5 lat od czynności dłużnika, która zdaniem wierzyciela go pokrzywdziła. Innymi słowy – wierzyciele osoby, która sprzedała nam dom lub mieszkanie mogą próbować kierować przeciwko nam pozew o stwierdzenie bezskuteczności sprzedaży do 5 lat od daty podpisania aktu notarialnego.
W przypadku natomiast postępowania upadłościowego – powództwo o bezskuteczność sprzedaży nieruchomości syndyk może wszcząć w terminie 2 lat od ogłoszenia upadłości konsumenckiej dłużnika, lecz musi przy tym uwzględnić też wskazany wyżej czas 5 lat. Oznacza to więc tyle, że jeżeli zakupiliśmy nieruchomość w maju 2020 roku, a sprzedający ogłosił upadłość w lipcu 2022 roku to syndyk ma czas z powództwem do lipca 2024 roku. Jeżeli natomiast transakcja sprzedaży miałaby miejsce w styczniu 2018 roku, to syndykowi musi zdążyć do stycznia 2023 roku – jego termin 2 lat ulegnie wtedy skróceniu, ponieważ od transakcji sprzedaży minie 5 lat, a ten termin ma w tym wypadku pierwszeństwo.
Czy zatem powództwo o stwierdzenie bezskuteczności wytoczone przez syndyka oznacza dla właściciela nieruchomości wyrok? Nie. By sprawę przegrać konieczne jest spełnienie kilku przesłanek – stopnia pokrewieństwa, zakresu naszej wiedzy o długach sprzedającego czy ceny. Tym jednak zajmiemy się w kolejnym wpisie.
Dodaj komentarz